czwartek, 3 lipca 2014

Chapter 3 "Friendship is just an illusion"

Rozdział dedykuję wszystkim którzy czytają ♥
To dzięki wam piszę ;*

Rozdział napisany razem z Jessicą, dzięki niej on tu się pojawił ;*


"Marzę o cofnięciu czasu. Chciałabym wrócić na rozstaje dróg  swoim życiu, jeszcze raz przeczytać uważnie napisy na drogowskazach i pójść w innym kierunku"

***

Gdzie jesteś kiedy cię potrzebuję? Gdzie jesteś kiedy cię wołam? Gdzie jesteś kiedy tęsknię? Gdzie jesteś kiedy myślę o tobie? Gdzie jesteś kiedy chcę ci się zwierzyć? Gdzie jesteś kiedy chcę się wypłakać w twoje ramiona? Gdzie jesteś kiedy jestem smutna? Gdzie jesteś kiedy najbardziej na świecie pragnę cię przytulić?
Nie ma cię.
Nigdy nie ma cię przy mnie kiedy ja tego potrzebuję.
Czasem pojawiasz się i znikasz.
Ale pojawiasz się tylko dlatego, że to ty czegoś chcesz.
Ja się nie liczę.
Jestem dla ciebie osobą którą możesz o coś prosić bez żadnych konsekwencji. Możesz wymagać czego tylko zechcesz. Wiesz, że ja zrobię cokolwiek będziesz chciał.
Ale czy zastanawiałeś się co ja czuję?
Zastanawiałeś się czego ja chcę?
Zastanawiałeś się kim ty jesteś dla mnie?
Nie.
Nie zastanawiałeś się.
Nie potrzebne ci to.
Ale ja powiem ci.
Kiedy się pojawiasz czuję się najwspanialej na świecie. Jakbym była w niebie. Wystarczy jedno twoje spojrzenie i jestem szczęśliwa. Ale kiedy znikasz.. mój świat się wali. Potrzebuję cię, ale ciebie nie ma.
Chciałabym żebyś był przy mnie dzień i noc. Żebyś mnie wspierał, rozmawiał ze mną.
Jesteś dla mnie kimś więcej niż kolegą. Kimś więcej niż przyjacielem. Jesteś dla mnie jak brat. Jak starszy brat troszczący się o swoją małą siostrzyczkę.
Ale ty tego nie zauważasz.
Dla ciebie liczy się tylko czubek własnego nosa.
Nie interesuję cię ja ani nikt inny.
Tylko ty się liczysz.
Czy zdajesz sobie sprawę z tego, że mnie ranisz?
Mam już tego dość.
Żegnaj.

Federico po raz setny przeczytał list. Nie mógł uwierzyć w to co tam pisało. To było pożegnanie. List nawet nie był podpisany ale on doskonale zdawał sobie sprawę z tego kto go pisał. Rozpoznał ten charakter pisma. Serduszka zamiast kropek i pełno zawijasków. Sięgnął po telefon i wybrał numer dziewczyny.
"Przepraszamy, dany numer nie istnieje"
- Co?! - krzyknął szatyn.
Założył buty i wybiegł z domu. Pobiegł do mieszkania przyjaciółki. Zadzwonił do drzwi.
Cisza.
Nacisnął klamkę.
Otwarte.
Wszedł do środka. Zauważył śpiącego na podłodze ojca blondynki.
- Proszę pana.. niech się pan obudzi.. proszę pana!
- Cicho! - krzyknął w odpowiedzi.
- Gdzie jest pana córka?
- Ona tu nie mieszka.
- A gdzie?
- Nie wiem. Wynocha stąd!
Federico opuścił mieszkanie przyjaciółki i kierując się do domu zadzwonił do jedynej osoby która mogła wiedzieć gdzie jest dziewczyna.
- Wiesz gdzie jest Lu?
- Nie, a powinienem? - zapytał z wyczuwalnym zdziwieniem w głosie.
- Tak! Stary, ona zniknęła! I napisała do mnie list pożegnalny!
- Do ciebie też?!
- Jak to?
- Dzisiaj dostałem od niej list że nasza przyjaźń tak naprawdę nie istnieje.. że ja jej nie lubię czy coś..
- I nie zareagowałeś?
- Myślałem, że to żart..
- Człowieku!
- Dzwoniłeś?
- Nie kurwa ignorowałem ją! Numer nie istnieje! W domu byłem, wyniosła się!
- O cholera.. co robimy?
- Nie wiesz do kogo mogła pojechać?
- Nie miał rodziny ani przyjaciół.. chyba że..
- Chyba że co?!
- Ciocia.. - zaczął.
- Kate! - dokończył za niego - za 5 minut będę pod twoim domem! - krzyknął i się rozłączył.
- Wychodzę! - krzyknął i łapiąc kluczyki od swojej corvette wybiegł z domu. W kilku krokach znalazł się w samochodzie. Wsiadł do środka i odpalił silnik. Wyjechał na drogę i jak najszybciej pędził do domu kolegi.

***

Stała na moście wpatrując się w przepaść pod nią. Tak głęboką. Nie widać dna. Na brzegach ostre skały.
Będzie bolało. - pomyślała.

***

Szatynka weszła do domu i zawołała:
- Olgita! - krzyknęła.
Gosposia nie odpowiedziała. Dziewczyna zostawiła torebkę w salonie i poszła do kuchni. Zobaczyła kartkę leżącą na stole. Podniosła papierek i przeczytała:
"Viluś muszę wyjechać na kilka tygodni. Stan zdrowia mojej siostry jest bardzo zły. Przepraszam :("
Odłożyła kartkę na miejsce i zajrzała do lodówki. Olga oczywiście pomyślała o niej i zostawiła dużo obiadów do odgrzania. Wstawiła jedzenie do mikrofalówki i włączyła urządzenie. Kiedy jedzenie było gotowe i usiadła przy stole i zaczęła powoli przeżuwać posiłek.

~~~~*~~~~

Weszła do pokoju i włączyła laptopa. Zalogowała się na facebooka i napisała:
"Kolejny cudowny dzień, dziękuję kochani ;*"
Ten wpis, jak i wszystkie poprzednie był kłamstwem. Udawała że ma tylu przyjaciół, a inni w zazdrości komentowali że z nimi było by lepiej i tak wszyscy wierzyli w te kłamstwa.
Violetta położyła się na łóżku i zadzwoniła do jedynej prawdziwej przyjaciółki:
- Hej Cami, możesz przyjść?
- Pewnie, zaraz będę. Coś się stało?
- Nie zadawaj głupich pytać! Przyjeżdżaj i koniec!
Rozłączyła się. Była zła na siebie, że jest taka niemiła dla wszystkich. Ale bała się, że jeśli przestanie traktować tak innych wszyscy się od niej odwrócą.

***

Wybiegła z domu i jak najszybciej mogła pobiegła do przyjaciółki. Po niespełna pięciu minutach była na miejscu. Zadzwoniła do drzwi. Nikt nie otworzył. Nacisnęła klamkę. Otwarte. Weszła do środka i popędziła do pokoju Violetty. Zapukała. Usłyszała ciche "proszę" i szybkim ruchem znalazła się w środku.
- Wreszcie! - krzyknęła szatynka.
- Przepraszam, śpieszyłam się. - wymamrotała Camila.
- Następnym razem ci nie wybaczę! Siadaj! - rozkazała.
Ruda bez zastanowienia usiadła na łóżku.

***

- Fran! Mam dla ciebie niespodziankę! - krzyknął Luca wchodząc do pokoju siostry.
- Jaką? - uśmiechnęła się brunetka.
- Znalazłem idealną szkołę muzyczną dla ciebie!
- Jaką?
- Studio On Beat.
- To ta niedaleko? - zapytała, żeby się upewnić.
- Tak. Są zapisy, więc cię zgłosiłem. Będziesz musiała zaśpiewać, zatańczyć i zagrać na jakimś instrumencie.
- Ja.. ja sobie nie poradzę..
- Francesca! Wiem, że masz talent.
- Może..
- Warto spróbować! W tym roku wszystko obywa się inaczej niż poprzednio. Musisz tam jutro pójść. Dostaniesz tekst piosenki która każdy musi zaśpiewać, wybierzesz instrument i trochę nauczysz się choreografii. Będziesz tam codziennie chodziła na próby w grupie z 2-3 osobami które wybiorą z tobą. Potem jak już wszyscy będą gotowi odbędzie się przesłuchanie.
- Ale ja nie dam rady..
- Spróbujesz! Nie możesz odpuścić sobie takiej szansy!
- No dobra..
Szatyn opuścił pokój dziewczyny, a ona położyła się na łóżku i zaczęła rozmyślać.

***

- Już wszystkie rzezy? - zapytał wskazują na ogromną torbę.
- Tak, jedziemy?
- Pewnie. - włożył torby do bagażnika.
- Khym, khym. - zakaszlała dziewczyna.
- Co jeszcze? - powiedział znudzony.
- Otworzysz mi drzwi? Jesteś gentelemenm? - powiedziała z wyrzutem.
Szatyn podszedł do niej i otworzył drzwi. Potem zamknął je i wsiadł na miejsce kierowcy. Odpalił silnik i ruszyli. Po jakiś 15 minutach byli na miejscu.

♦♦♦♦♦♦♦♦♦♦♦♦♦♦♦♦♦♦♦♦♦♦♦♦♦♦♦♦♦♦♦

Cieszcie się ludzie, albowiem dodałam bo długim oczekiwaniu XD
Pisałam go od opublikowania chaptera 2 ;d
Długo zeszło, ale kłopoty z podróżą do Londynu, w którym obecnie się znajduję z moją najukochańszą Jessicą ;*
Gdyby nie oda rozdział nie powstałby i nie zostałby opublikowany ^.^
2 komentarze = następny rozdział
Ta, me "wielkie" wymagania ;d
To co, że jest po 8 (połowa moich XD)
Do nexcika :)
Bye ;*

Jessica i Julia

6 komentarzy:

  1. Heeeeeey :3
    Czo tam u was? Xddd
    Rozdział świetny!!
    Pełny uczuć <333
    Czekam na następny :3
    Gabson <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Genialne! Lu chce się zabić?! O.o

    OdpowiedzUsuń
  3. Kochanie ;*
    Byłam z tb jak publikowałaś i nie skomentowałam? Jak mogłam -,-
    No ale moją opinię znasz.
    To jest ZA-JE-BIS-TE!
    Koocham ;*
    Jessa

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz jest dla mnie prezentem w postaci weny. ;*