piątek, 29 sierpnia 2014

Chapter 10 "In her eyes, my whole world"

I rozdział znów dedykuję pewnej osóbce. To drugi rozdział dla niej, ale nie mogłam inaczej. Jak czytałam ten komentarz myślałam się poryczę. Jestem typem wrażliwej osoby. Może nie tak do końca, ale w pewnych sprawach tak. To co napisała było bardzo miłe. W dodatku długi komentarz.
Mówię oczywiście o Natallie'n Jej nie ogarniesz.



"Przed sobą mam cały świat. Ale najważniejsze są oczy, przez nie widzę twoją duszę i zakochuję się mocniej." 


Teraz został ostatni etap planu. To punkt 2, nazywa się "Ludmiła".
Czas powiedzieć jej o uczuciach.
Stanął przed budynkiem w którym mieszka. A co jeśli nie chce go znać? Nie wpuści go?
Do odważnych świat należy
Podszedł do drzwi i wszedł na 4 piętro. Stanął przed drzwiami i zapukał. Po chwili drzwi się otworzyły, ale nie stała tam Lu. To zdecydowanie nie była Lu.
- W czymś mogę pomóc? - zapytała kobieta.
- Czy tutaj nie mieszka Ludmiła Ferro? - zapytał.
- Wyprowadziła się, poszła jakieś 20 minut temu.
- Wie pani gdzie mogła pójść?
- Wyjeżdża do Włoch. Za niecałą godzinę ma samolot.
- Dziękuję, mam jeszcze jedno pytanie.
- Słucham?
- Skąd pani to wszystko wie?
Kobieta się zaśmiała i powiedziała:
- Jestem jej kuzynką.
- Aha. Dziękuję za pomoc. - powiedział i wybiegł z budynku.
Ma to szczęście, że na zewnątrz była taksówka.
- Dokąd? - zapytał staruszek.
- Lotnisko.
Ruszyli.
- Może pan jechać trochę szybciej? - zapytał zdenerwowany - szybciej bym tam dobiegł.

***

Siedziała na parapecie w ich mieszkaniu. Tak, w ICH mieszkaniu. On jeszcze nie wrócił do domu. Ale co ją to obchodzi? Przecież z nią zerwał. Zniszczył jej reputację. A z Francescą Resto się nie zadziera! Pożałuje tego! O tak!

***

Nadszedł już czas. Nie może tu zostać. Zniszczy życie sobie i jemu. On jest z Fran. Nie może niszczyć ich związku. Musi poświęcić się dla dobra większości. Jeszcze raz niepewnie spojrzała na bilet. Ma 15 minut.
- Ludmiła! - usłyszała za sobą tak dobrze znany jej głos.
- Federico. - szepnęła nawet się nie odwracając. Ruszyła nie odwracając się za siebie, szła coraz szybciej i skręcała wiele razy, ale osoba wołająca ją była coraz bliżej. W końcu ją dopadł.
- Lud.. - zaczął.
- Nie! - przerwała - Nie kończ! Proszę. Wystarczy, że jesteś tutaj. Idź do Francescy. Proszę cię, nie utrudniaj mi tego. - powiedziała stojąc do niego plecami.
- Ale Lu, ja..
- Nie, nie mogę tego słuchać. Zostaw mnie, Fran na pewno się martwi.
- Ale Ludmi ty nie rozumiesz..
- Wszystko świetnie rozumiem. Czas na ciebie.
- Nie, właśnie że..
- Nie. Nie mo.. - przerwała, lecz on tym razem się nie dał.
- Ale ja zerwałem z Fran! - krzyknął.
Zamurowało ją. Nie spodziewała się tego. Nie wiedziała co odpowiedzieć, ale po chwili się otrząsnęła.
- To niczego nie zmienia. Wyjeżdżam, nie mogę dłużej tu tkwić.
- Właśnie że możesz! - powiedział i odwrócił ją przodem do siebie. Spojrzał jej w oczy i szepnął:
- Kocham Cię..
Przez chwilę chciała odpowiedzieć tym samym, nawet kilka razy otworzyła usta, ale po chwili je zamykała. Nie może sobie pozwolić na słabość.
- Coś jeszcze? Za.. - spojrzała na bilet - 10 minut mam samolot. Nie chcę się spóźnić.
- Ale Lu.. myślałem, że zostaniesz..
- Czyli mam rozumieć, że skłamałeś abym została? Nie dziękuję. - powiedziała się odwróciła. Odeszła zostawiając go samego.
- Jest jeszcze nadzieja. - szepnął do siebie. Kiedy Blondynka spoglądała na bilet zauważył cel i numer siedzenia. Szybko udał się do recepcji. Miał szczęście - nie było kolejki.
- Dzień dobry. Interesuje mnie najbliższy lot do Neapolu.
- Hm.. chwila.. najbliższy lot jest za 8 minut, ale to pewnie za szybko, wię..
- Nie, może być za 8 minut.
- Naprawdę? To świetnie się składa bo są wolne miejsca.
-Yhm. Mogę wybrać numer miejsca? - zapytał uśmiechając się szeroko.
- Tak, oczywiście. Wolne numery to 8, 19, 43 i 50.
- Wybiorę 43.
- Dobrze..

***

- Cami.. ja przepraszam.. nie powinnam.. wybaczysz mi kiedyś?

♠♠♠♠♠♠♠♠♠♠♠♠♠♠♠

Na początek - Natallie'N przepraszam, że zadedykowałam ci to coś.
I zresztą przepraszam wszystkim. Sądzę, że po dwóch tygodniach spodziewaliście się czegoś lepszego. A tu najgorszy rozdział w historii bloga. I jeszcze krótki.
Powinien być dłuższy za te 12 komentarzy :/
Obiecuję, że następny będzie długi w niedzielę lub poniedziałek.
Na nominacje odpowiem jak najszybciej. Miałam za dużo na głowie.
I przy okazji zapraszam na nowego bloga - Miłość zawsze wybaczy KLIK.

Julia <3

środa, 27 sierpnia 2014

Post bez tytułu #2

Heeej!
I jestem, ale nie z rozdziałem :/
Chcę zrobić coś czego jeszcze nie robiłam.
Jak wiecie wszyscy bloggerzy reklamują swoje blogi na innych swoich blogach. Ja jeszcze tego nie robiłam, a mogłam to zrobić jakieś 5 razy. Ale teraz was zaproszę, wecie czemu? Bo tamten blog jest dla mnie równie ważny jak ten, a nikt go nie czyta.
Mam już napisane 5 rozdziałów. Nie publikowałam.
No więc serdecznie zapraszam na bloga o Camili!
Wpadniecie? ;D

ZAPRASZAM!

Julia.

poniedziałek, 25 sierpnia 2014

Brak mnie

No pewnie zauważyliście że mnie ostatnio nie było. Ale wypadł mi niekontrolowany wyjazd. Internet był, ale ten geniusz Julia zapomniał hasła -,- Miałam wrócić w czwartek ale się trochę przedłużyło xd
Mam 5 nominacji do LBA (wow).
Dzisiaj się tym zajmę.
I jeszcze jedno..

Jak pewnie część z was wie niedawno, podczas mojej nieobecności obchodziłam urodziny. Chcę z całego serca podziękować osobom które składały mi na blogach życzenia i dedykowały rozdziały. To dla mnie wiele znaczy, nie sądziłam że będziecie pamiętali. Jesteście najlepsi <3 Kocham was ;* I odwdzięczę się <3

I przy ostatnim rozdziale było aż 10 komentarzy! Dziękuję ;* Nie wiem jak to się stało! Nie było ani jednego mojego! Kooocham <333

Julia :*

środa, 13 sierpnia 2014

Chapter 9 "I lost everything. Will not recover this"

Cóż.. chyba nie mam komu dedykować rozdziału, bo chyba już nikt mnie nie czyta.
Powiem tylko, że bardzo mi z tego powodu smutno.
Zresztą powoli mam wszystkiego dość. Powinnam zniknąć i dać wam wszystkim spokój.



Miesiąc później

Czasem w naszym życiu przychodzi moment w którym musimy zdecydować. Wybrać drogę. Stoimy na skrzyżowaniu i patrząc na znaku myślimy która decyzja jest dobra. Nie patrzymy tylko na to czego pragniemy, tylko na to czy kogoś zranimy. Czasem wybieramy złą drogę aby uszczęśliwić kogoś innego.

***

Obudziła się. Znów to uczucie. Uczucie niepełności. Nie ma tego czego chce najbardziej. Miała to na wyciągnięcie ręki, ale jedno wydarzenie sprawiło że zrezygnowała z wszystkiego. Zamknęła się w sobie i nie pozwoliła nikomu do siebie dotrzeć. Zamknęła drzwi przed osobami które kochała. Nie mogła dalej znieść widoku jego i jej. Razem. Uśmiechniętych. Chodzą razem wszędzie. Bezustannie ich widzi. Natykając się na nich na ulicy burknie ciche "cześć" i znika. Wszyscy się martwią, ale nie umieją do niej dotrzeć.
Tak właśnie wygląda teraz życie tej zawsze uśmiechniętej blondynki.

***

Siedzi przy stole wolno przeżuwając kanapkę. Nie wie co zrobić. Chwilami ma dość wszystkiego. Chce wrócić do czasów sprzed zaledwie miesiąca i zmienić tak ważną decyzję, która zrujnowała nie tylko jego życie, ale i najważniejszej dla niego osoby. Chociaż ona już się otrząsnęła, jest szczęśliwa z innym. Ale powinien wcześniej się domyślić, że coś między nimi jest. Przecież razem zamieszkali, to że poszła do niego coś chyba znaczy.

***

Jest z nią. Sam nie wie dlaczego, przecież jej nie kocha. Ale nie powie jej tego. Nie chce jej przecież zranić. Ale taka jest prawda. Ona jest tylko przyjaciółką, a prawdziwą miłość stracił właśnie przez to, że z nią jest.  Chwilami chce wrócić do rodzinnych Włoch i zapomnieć o wszystkich. Zostawić Francescę, nie jest z nią szczęśliwy. Nigdy nie był. Ale nie wytrzyma bez Ludmiły. Wie, że ją zranił. Wie, że ona go nienawidzi. Ale mimo to nie może bez niej żyć. Czy to czas powiedzieć Francesce, że między nimi nie ma miłości?

***

- Słuchaj Cam! On mnie zaprosił na kolację! Nie mówił, że na randkę, ale to na pewno randka! Może też uważa, że nasz związek za wolno się rozwija? - mówiła do słuchawki ciągle rozentuzjazmowana. Federico zaprosił ją na kolację. Byli razem od miesiąca a poszli na jedną randkę. W dodatku do kina.
- Fran, od 5 minut mówisz o tym samym! - usłyszała krzyk - Pa!
I teraz słyszała już tylko pikanie. Cami się rozłączyła.
Brunetka podeszła do szafy. Tylko godzina dzieli ją od "randki" z Federico'em.
Wzięła do ręki wieszak z chabrową sukienką i cieniutki złoty paseczek. Do tego szpilki. Poszła do łazienki i wzięła prysznic. Wysuszyła włosy i ubrała się w przygotowany strój. Pomalowała oczy eyelinerem, a na rzęsy nałożyła czarny tusz. Powieki ozdobiła ciemno-granatowym cieniem i złotym w kącikach oczu. Usta pomalowała intensywnie czerwoną szminką. Potem lekko zakręciła włosy lokówką i przejrzała się w lustrze.
- Czegoś mi tu brakuje.
Wyszła z łazienki i podeszła do kuferka na biżuterię. Wyjęła z niego złoty łańcuszek i kolczyki. Zrobiła piruet przed lustrem i szepnęła:
- I voilà.

~~~~*~~~~

Stanęli przed wielkim budynkiem, z zewnątrz nieco staroświeckim. Przez okna było widać, że to elegancka restauracja. Francesca ścisnęła chłopaka za rękę. Nie zareagował. Pociągnął ją do środka. Po chwili byli w nowoczesnym holu. Kremowe ściany idealnie komponowały się z czerwonym dywanem. Podeszli do mężczyzny w średnim wieku na końcu korytarza.
- Mam tu rezerwację. - zaczął Feder.
- Nazwisko?
- Pasquarelli.
- Chwila.. a tu jest! Sala B stolik numer 6.
Podeszli do odpowiednich drzwi i weszli do środka. Szybko podbiegła do nich młoda kobieta, na oko 25 lat.
- Który stolik? - zapytała nieco przesłodzonym tonem.
- 6. - uśmiechnął się szatyn.
- Proszę za mną.
Ruszyli przez środek sali i wkrótce znaleźli się przy odpowiednim stoliku. Fede odsunął brunetce krzesło, a potem zajął miejsce naprzeciwko.
- Proszę, oto menu. Zaraz wrócę. - powiedziała kobieta i znikła gdzieś pomiędzy stolikami. Chłopak chwilę oglądał dania, a potem spytał nie odrywając wzroku od menu:
- Na co masz ochotę?
- Nie wiem. Weź to samo co sobie. - mruknęła Włoszka.
- Okey.
Po około dwóch minutach wróciła kelnerka.
- Co państwo sobie życzycie?
- Dwa razy Spaghetti Carbonara.

~~~~*~~~~

- Fran.. musimy porozmawiać. - zaczął szatyn kiedy połknął ostanie makaroniki.
- O czym?
- Fran.. ja.. nie mogę tak dalej.
- Ty też uważasz, że nasz związek za wolno się rozwija?
- Ta... nie, co?
- My. Nasz związek. Za wolno się rozwija.
- Nie. Nie oto mi chodzi.
- Więc o co? - zapytała brunetka odrywając wzrok od pustego talerza.
- My, nasz związek.. Fran.. trudno mi to powiedzieć.. nasz związek nie ma sensu.
- Czy ty chcesz ze mną zerwać?! - oburzyła się brunetka.
- No.. ten... tak! Mam dość! Nasz związek jest bez sensu! Ja cię nie kocham! Nigdy nie kochałem! Ten miesiąc był najgorszy w moim życiu!

♦♦♦♦♦♦♦♦♦♦♦♦♦♦♦♦♦♦

I oto rozdział 9, jeden z najkrótszych.
Miesiąc później ;>
Macie Fedecescę, oraz rozstanie xd Wow, byli razem przed jeden rozdział xd
Jeśli coś jest niejasne przepraszam, mogłam nie poprawić.
Mam zły humor. Zły to mało powiedziane. Jest teraz garstka ludzi z którymi mogę teraz pisać.
Następny kiedyś, nie wiem kiedy dam radę, bo przez najbliższy tydzień będę skazana na telefon i stary komputer cioci xd
Będę na tydzień daaleko.
To chyba tyle.
Zapraszam do czytania.
A! I jeszcze jedno. Ostatnio nie ma komentarzy, więc:
Rozdział 10 - 5 komentarzy od 5 różnych osób!
Mi nie zależy, więc dopóki tego nie spełnicie rozdziału nie będzie. Nawet jeśli będzie napisany nie dodam. Poczekam sobie. Mogę czekać nawet miesiąc. Dla mnie to bez różnicy.
Czekam.

czwartek, 7 sierpnia 2014

Chapter 8 "Music is my only love"

Ten rozdział dedykuję.. wszystkim.
Jesteście tutaj, czytacie, komentujecie. To dzięki wam mam siłę aby pisać. To dzięki wam pojawił się każdy następny rozdział.
DZIĘKUJĘ ♥


Życie jest szaloną drogą pełną niebezpieczeństw. Ale kiedy już uda nam się pominąć chociaż jedną przeszkodę jesteśmy szczęśliwi i odzyskujemy siły. Jesteśmy pełni gotowości by jechać dalej. Takie już jest życie. Pełne niebezpieczeństw, nadziei i ludzi starających się by przejść przez wszystko z uśmiechem na ustach.

***

- To wszystko? - zapytała podając chłopakowi kanapkę.
- Nie zupełnie. - powiedział tajemniczo.
Westchnęła i pokręciła głową z niedowierzeniem.
- W takim razie co jeszcze?
- Masz ze mną zaśpiewać.
- Co?! - zakrztusiła się kęsem swojej kanapki.
- Zaśpiewać.
- Nie. Ja nie umiem, nie chcę. - jej oczy delikatnie się zaszkliły. Usiadła obok przyjaciela i zaczęła gorzko płakać.
- Ej, Lu.. Co jest? Powiedziałem coś nie tak..? - mocno objął przyjaciółkę.
- Nie, nic.. nie chcę o tym mówić. - powiedziała i jeszcze bardziej wtuliła się w szatyna.
- Możesz mi zaufać. Wiesz, że nikomu nie powiem.
- Boję się.. - załkała cicho.
- Jak mi opowiesz poczujesz ulgę.
- Dobrze..

Jak co rano wstałam z łóżka i pobiegłam do sypialni rodziców. Droga zajmowała mi jakieś 5 minut, bo mieliśmy ogromny dom, był niemalże wielki jak pałac królewski. Kiedy weszłam do pokoju nie było tam nikogo. Pomyślałam, że jedzą już śniadanie więc pobiegłam na parter i zajrzałam do pomieszczenia. Pusto. Przestraszyłam się trochę. Usłyszałam piękną muzykę w ogrodzie. Pobiegłam tam i zobaczyłam mamę grającą na pianinie. Podbiegłam i zaczęłam śpiewać. Doskonale znałam tą melodię. Potem razem poszliśmy na śniadanie. Mama chciała ogłosić coś ważnego. Wstała i powiedziała, że wyjeżdża w trasę koncertową. Bardzo się z tatą cieszyliśmy. Kiedy mama wyjechała było mi smutno, ale wiedziałam, że ona jest szczęśliwa. Tata też był jakiś inny. Potem kiedy mama już miała wrócić.. miała wypadek. Zginęła. Tata się załamał. Zaczął pić.. Bił mnie.. nie wiedziałam czemu.. w końcu tata roztrwonił cały majątek. Wylądowaliśmy w małym mieszkaniu. Resztę historii znasz.

- Przykro mi.. nie wiedziałem..
- Wiem, że nie wiedziałeś.
- Czyli żyłaś jak księżniczka..
- Trochę tak.
- Ale.. skoro miałaś taki piękny głos nie powinnaś marnować talentu.
- Ale ja się boję..
- Spokojnie, nic ci się nie stanie.

***

Czasami wspomnienia są bardziej bolesne niż rzeczywistość. Dopiero z czasem dociera do nas jaka tragedia się stała. I wtedy nie możemy się pozbierać. Pomimo upływu czasu wciąż nie możemy się otrząsnąć.

***

Leżąc w łóżku przyglądała się jego zdjęciu. Od czasu rozstania to stało się jej rutyną. Jego zdjęcia były wszędzie w jej pokoju. Pod poduszką, na szafce nocnej, na parapecie, w szafach. Wszędzie. To co, że chciała zapomnieć? Po prostu nie potrafi. To wcale nie jest takie łatwe jak się może wydawać. Nawet największe starania nie pomogą. Nie da się i tyle.
Jeszcze raz mu się przyjrzała i zamknęła oczy odchodząc do krainy Morfeusza.

***

Wróciła do domu po cichutku zamykając drzwi. Zdjęła buty, żeby nie hałasować i poszła do pokoju. Pomyślała, że brat jej nie nakrył, ale bardzo się myliła..
Zamknęła drzwi i na palcach doszła do szafy. Wzięła piżamę i poszła do łazienki.
Kiedy wyszła podeszła do łóżka i już chciała się położyć kiedy usłyszała ciche chrząknięcie. Odwróciła się i światło się zapaliło. Przy drzwiach stał Luca.
- No pięknie. - szepnęła przerażona.

***

- Fede, wiesz że nie musisz tego ro..
- Muszę. Nie marudź tylko wsiadaj. - przerwał jej i zaśmiał się widząc jej wkurzoną minę.
Wsiadła do taksówki i zamknęła drzwi.
- Dokąd? - zapytał uśmiechnięty taksówkarz.
- Ulica Waszyngtona 39d.
- Mieszkasz na ulicy Waszyngtona zdziwiła się blondynka.
- Coś ci nie pasuje?
- Nie, tylko wiesz..
- Tylko co?
- Nie ważne.
Droga minęła bardzo szybko. Za oknami samochodu było widać szalejącą burzę. Deszcz lał jak z cebra. Federico podał taksówkarzowi pieniądze i razem z Ludmiłą wysiedli z samochodu. Szybko pobiegli do mieszkania Włocha.
- Wiesz, że to nienormalne? Jest po północy.
- Musisz wypełnić zadanie.
Szatyn usiadł przy fortepianie i zaczął grać doskonale znaną im melodię. Po chwili zaczął śpiewać i gestem ręki zachęcił do tego blondynkę. Zaczęła cichutko nucić pod nosem.

***

- Francesca! Co ty sobie wyobrażasz! Nie możesz w środku nocy wychodzić bez mojej zgody!
- Nie jesteś moją matką!
- Nie masz prawa tak o niej mówić!
- Bo co?!
- Masz szlaban! Miesiąc bez telewizji i zakaz wychodzenia na zewnątrz bez mojej zgody! A teraz masz iść spać! - krzyczał coraz głośniej. Potem wyszedł z pokoju głośno trzaskając drzwiami.
Brunetka nie mogła zasnąć. Wciąż nie wierzyła, że Luca tak ją potraktował. Już nie długo będzie pełnoletnia, a brat traktuje ją jak 5-latkę. Uważa, że nie umie sobie poradzić. Czas to zmienić. Podjęła pochopną decyzję. Wzięła ubrania i z powrotem je na siebie założyła. Wzięła walizkę i wpakowała w nią wszystko co miała. Było tego niewiele. Założyła buty i płaszczyk. Za oknem lało. Wzięła torebkę i schowała do niej telefon i portfel. Wzięła do ręki kartkę i długopis. Po chwili zastanowienie nabazgrała kilka słów:
Udowodnię Ci, że jestem samodzielna. Nie szukaj mnie - i tak nie znajdziesz.
Położyła papier na łóżku i otworzyła okno. Wiedziała, ze Luca na pewno schował klucz. Na szczęście miała drzewo obok okna. Jak najciszej spuściła walizkę. Potem wyszła na gałąź i przymknęła okno. Zeszła na ziemię i chwyciła do ręki walizkę. Przeszła kilka ulic i zadzwoniła po taksówkę. Po 5 minutach siedziała już w samochodzie.
- Do dokąd jedziemy? - usłyszała miły głos kierowcy.
- Yyy.. Waszyngtona 39d - powiedziała po chwili namysłu. Przecież Fede ją na pewno przyjmie.
Po chwili była na miejscu. Zapłaciła taksówkarzowi i wzięła walizkę. Poszła do budynku w którym mieszkał Federico. Podeszła do drzwi. Słyszała w środku muzykę.. i śpiew. Zdziwiło ją to, że tak późno jej przyjaciel śpiewa. Zadzwoniła do drzwi.

***

- Lu! To było piękne! - powiedział.
- Dziękuję. - zarumieniła się i spuściła wzrok na swoje stopy.
- Ślicznie wyglądasz jak się rumienisz.
- Ym.. dziękuję. - powiedziała, a jej policzki przybrały jeszcze mocniejszy odcień czerwieni.
- Nie ma za co. To prawda.
- Em.. ja chyba muszę już wracać.
- Myślisz, że cię teraz puszczę do domu? Jest późno i pada deszcz. Zostań. Prześpię się na kanapie.
- Ale..
- Nie ma żadnego ale.
- Okey, LECZ mam jeden warunek.
- Hmm... jaki?
- To ja śpię na kanapie.
- Nie.
- W takim razie idę.
- Nie.
- Nie zmusisz mnie.
- Założymy się? - powiedział i podbiegł do niej. Zaczął ją łaskotać.
- Fe..de pro..szczę puść.. mnie!
- Ja śpię na kanapie?
- O..key..
- To zgoda. - powiedział i się odsunął.
- Ale.. ja nie mam w czym spać.
- Poczekaj chwilę.
Fede wyszedł, a po chwili wrócił z rozciągniętą koszulką
- Może być?
- Da radę. - zaśmiała się i wzięła materiał do ręki.
- W łazience znajdziesz ręcznik na półce obok prysznica.
- Dzięki. - uśmiechnęła się i poszła do łazienki.
Po kilkunastu minutach wróciła przebrana w "piżamę". Kanapa była już rozłożona, a na niej były poduszki i kołdra. Na widok blondynki Włoch się uśmiechnął.
- Poczekaj. Nie wiem, pooglądaj sobie telewizję. Ja idę wziąć prysznic.
- Ym.. okey.
Dziewczyna usiadła na kanapie i włączyła telewizor. Akurat leciał jakiś film. Po kilku minutach zadzwonił dzwonek do drzwi.
- Lu, możesz otworzyć!? - krzyknął Fede.
Blondynka wstała i ruszył dr drzwi. Otworzyła i zauważyła czarnowłosą dziewczynę.
Po kilku sekundach Fede w samych bokserkach wycierając włosy pojawił się za Ludmiłą.
- O, cześć Fran. - uśmiechnął się i podszedł do przyjaciółki.
- Lu, to jest Francesca. Fran, to jest Ludmiła.
- Ymm.. Cześć. - powiedziała Lu lekko się uśmiechając.
- Hej.
- Po co przyszłaś o takiej porze? - zdziwił się Włoch.
- Uciekłam z domu.
- CO?!
- Uciekłam.
- Czemu?
- Nie ważne. Przygarniesz mnie na kilka dni?
- Jasne, wchodź.
Francesca weszła do mieszkania i usiadła na kanapie.
- Fede, ja chyba jedna pójdę. Nie ma tu miejsca, na pewno złapię taksówkę.. - zaczęła Ludmiła.
- Nie. Zostań! Obiecałaś mi!
- Fede, nie.. Francesca nie będzie miła gdzie spać..
- Mną się nie martw! Prześpię się na kanapie. - krzyknęła Francesca
- Ale Fede ty mia..
- Nadmucham materac. Lu, nie martw się.
- Nie. Nie będziesz spał na materacu dlatego, że zajęłam ci łóżko.
- Lu, to nic takiego.
- Ale to nie będzie fair wobec ciebie!
- Możesz przestać się zamartwiać? - zapytał znudzonym głosem.
- Nie umiem.
- Zostajesz, koniec, kropka! Nic się nie stanie jak raz się prześpię na kanapie. Zawsze byłaś taka nadopiekuńcza?
- Taka już moja natura. - zaśmiali się i podeszli do Francescy.

♦♦♦♦♦♦♦♦♦♦♦♦♦♦♦

I oto krótki rozdział, który miał być długi i dopracowany do perfekcji.
Przepraszam za to coś wyżej z zupełnie nie pasującym tytułem.
Może dlatego, że wszyscy na około, (łącznie z osobami czytającymi tego bloga, ale nie tylko) mnie ignorują? To z pewnością jeden z głównych powodów.
Drugi jest taki, że mam dość. Straciłam na wszystko wenę. Nawet na grafikę. Czuję jakbym niczego nie umiała. To minie? Mam nadzieję, że tak. Puki co to co piszę będzie wyglądało mniej więcej tak. I nie będzie często.
Ale chociaż "prawie" Fedemiłka jest xD
Ta.. xd
Julia ;*

piątek, 1 sierpnia 2014

One Shot "Wspomnienia" | Autor: Julcia D.

No i jest one shot o okazji miesięcznicy!
Tak, wiem - spóźniłam się z nią trochę xd
Ale chyba się nie gniewacie?
Pewnie się domyślacie, że jest o mojej Fedemiłce? *o*

One Shota dedykuję Gabrysi..
Wyjeżdża nad morze i mnie zostawia..
Będę tęsknić <3
Kocham cię, wiesz? ;**



"Pamiętam to jakby było wczoraj"


Usiadła w wiklinowym bujanym fotelu i wzięła na kolona najmłodszego z wnuków - 5-letniego Marco. Reszta dzieci usadowiła się naokoło uśmiechniętej babci.
- To o czym opowiedzieć? - zapytała kobieta szeroko się uśmiechając.
- O swoim dzieciństwie. I jak byłaś nastolatką. I jak poznałaś dziadka. Od dzieciństwa do teraz! - zaproponowała Camila, a reszta gromady ochoczo pokiwała głowami.
Ludmiła zdrętwiała. Nie chciała poruszać tego tematu, ale teraz nie miała wyjścia. Nie mogła odmówić tym uroczym istotkom czekającym na to, aż powie im historię.
- No dobrze. - pokiwała głową - Nie pamiętam wszystkiego dokładnie, ale jakąś część jeszcze mam w sercu i z pewnością w czasie mówienie wszystko do mnie wróci.
Camila, Jack, Alex i reszta dzieci zbliżyły głowy by jeszcze lepiej słyszeć historię babci.
- No więc kiedy byłam jeszcze małym dzieckiem, a miałam zaledwie siedem lat mój ojciec, a wasz pradziadek znalazł inną pracę, we Włoszech. Musieliśmy wyjechać. Nie pamiętam dokładnie jak było, ale wiem że moja starsza siostra nie była zadowolona. Wtedy nie wiedziałam dlaczego ale potem zdałam sobie sprawę z tego co czuła. Musiała zostawić przyjaciół. Ja miałam jednego przyjaciela - Federica. Ale mimo to byłam przeszczęśliwa. Po kilku dniach we Włoszech znalazłam sobie przyjaciółkę - Violettę.
- Babcia Violetta była twoją przyjaciółką? - zdziwiła się Alex.
- Tak, w dodatku jedyną. Mieszkała niedaleko mnie, często razem bawiłyśmy się na placu zabaw przed blokiem w którym mieszkałam. Im starsze byłyśmy tym więź między nami się powiększała. Znałyśmy wszystkie swoje sekrety. Raz bawiłyśmy się u mnie, raz u niej. Pamiętam jak byłyśmy w jej ogródku i rozłożyłyśmy sobie basen. Właściwie jej tata to zrobił. Potem nalał do niego wody, a my szybko do niego wskoczyłyśmy. Długo chlapałyśmy się wodą, a potem musiałam wracać. Siostra po mnie przyszła. Kiedy byłam w trzeciej klasie podstawówki Viola przeniosła się do mojej szkoły. Siedziałyśmy razem w ławce. Lekcje strasznie się nam dłużyły, a kiedy przychodził czas na przerwę strasznie się cieszyłyśmy. Wszystkie lata spędzone w podstawówce były moimi najlepszymi - ale tylko wtedy tak myślałam. Kiedy poszłyśmy do gimnazjum nasze relacje trochę się popsuły. Miałyśmy więcej zajęć i tym samym mniej czasu dla siebie. Miałyśmy też inne koleżanki, a to jeszcze bardziej zepsuło naszą przyjaźń. Prawie wcale nie rozmawiałyśmy, a ja tego potrzebowałam. W drugiej klasie poznałam fajnego chłopaka z innej szkoły. Od razu między nami zaiskrzyło. Dowiedziałam się, że Viola z kimś jest i byłam zazdrosna. Z chłopakiem byliśmy dobrymi przyjaciółmi. Wtedy nadeszły wakacje i znów spędzałam dużo czasu z Violettą. Ona chciała przedstawić mi swojego chłopaka. Z radością się zgodziłam bo chciałam go poznać.Kiedy przyszłyśmy na miejsce spotkania mój świat się zawalił. Tym chłopakiem był Leon - ten sam w którym byłam zakochana. Tam nie okazałam swojej rozpaczy, ale w domu z trzy dni płakałam. Nie mogłam tego zrozumieć. Leon nie wspominał, że ma dziewczynę. Kiedy minął tydzień postanowiłam wreszcie wyjść z domu. Włączyłam telefon. Miałam nieodebrane połączenia od Violetty i Leona. Nie wiem czemu dzwonił. Może chciał przeprosić za to, że zataił prawdę? Dostałam też dużo smsów od nich. Ale nie chciałam ich czytać. Zignorowałam je. Przebrałam się w dżinsowe szorty i czarny top. Na nogi wsunęłam białe, nie granatowe conversy..
- Babciu, jak to możliwe, że pamiętasz takie szczegóły? - zdziwił się Maxi.
- Pamiętam to jakby się działo wczoraj. Tego nie da się zapomnieć.
- Mów dalej babciu. - powiedział Leon wiercąc się na kolanach Ludmiły.
- Włożyłam telefon do kieszeni i wyszłam z domu. Nie zdziwiło mnie, że mama otworzyła drzwi i zawołała gdzie idę. Ale w tamtym momencie mnie to nie obchodziło. Wyszłam na chodnik i skręciłam w prawo. Nie wiedziałam gdzie idę. Po prostu szłam przed siebie. Minęło 5 minut, dziesięć, dwadzieścia. Po czterdziestu minutach marszu skręciłam w piaszczystą drogę prowadzącą na boisko do piłki nożnej. Podeszłam tam i usiadłam na murku odgradzającym boisko od drogi. Patrzałam przed siebie. Po prostu patrzałam. Nie na konkretną rzecz. Na wszystko. Włożyłam słuchawki do uszu i włączyłam pierwszą piosenkę z listy.
- Pamiętasz jej tytuł?
- Nie, to było dawno temu. No więc włączyłam muzykę.Okazało się, że to był zły wybór. Piosenka którą włączyłam przypomniała mi Violettę.. Leona.. i to spotkanie. Mimowolnie łzy zaczęły spływać po moich policzkach. Nie umiałam niczego z tym zrobić, więc nadal płakałam. Nagle usłyszałam ciche chrząknięcie. Odwróciłam się i zobaczyłam Federica. Tego samego, który był moim przyjacielem w Argentynie. Nie wierzyłam własnym oczom.
- I co było dalej?
- Było jak było. Normalnie. Po kilku latach wzięliśmy ślub i wróciliśmy do miejsca w którym wszystko się zaczęło - do Argentyny.
Uśmiechnięte dzieci uścisnęły babcię i pobiegły do pokoi.
- Mamo. - zaczęła córka Lu - A ja słyszałam kiedyś inne zakończenie. Powiesz jak to naprawdę było?
- Ta historia jest jeszcze długa i nie mam sił, żeby ci ją opowiadać. Zrobię to następnym razem. - zaśmiała się i poszła do swojego pokoju.
Kiedy leżała w łóżku do jej głowy wróciły wspomnienia. Prawdziwe zakończenie.

Spojrzałam mu w oczy. Widziałam w nich.. zdziwienie? Tak to było zdziwienie.
- Ludmiła? - zapytał wpatrując się w moje "piękne" oczy.
- We własnej osobie i na żywo. - zaśmiałam się sztucznie.
- Czemu płakałaś? - tak, chce grać w otwarte karty. Łatwiej było by gdyby nie był taki pewny siebie.
- Em.. to ta piosenka. Taka smutna.. 
- O czym jest?
- E.. o tym, że dziewczyna poznaje chłopaka, a potem gdy się w nim zakochuje okazuje się że on jest chłopakiem jej najlepszej przyjaciółki. Potem dziewczyna rozpacza, a oni sobie razem szczęśliwie żyją. - to chyba jedyna rzecz która przyszła mi do głowy. Uwierzy?
- Hmm.. chyba słyszałem. - uff..
- Naprawdę?
- Tak. Wiem nawet jak nazywała się ta dziewczyna.
- O, serio?
- Tak. Ludmiła..
- Co?
- Tak nazywała się ta dziewczyna.
- Chyba coś ci się..
- I wiem co było dalej. Spotkała swojego przyjaciela, a po tym jak chciała mu na ściemniać rzuciła mu się na szyję i czule uścisnęła. - zaśmiał się. Eh.. No pięknie..
- Na co czekasz? Dokończ bieg historii.
Roześmiana rzuciłam mu się na szyję i przytuliłam.
- A teraz powiedz coś więcej o tej "piosence".
Usiedliśmy na murku przodem do drogi i opowiedziałam mu wszystko. Każdy szczegół. Wiem, że mógłby to wykorzystać, ale mu ufałam. Nadal ufam. Kiedy skończyłam on bez słowa objął mnie ramieniem. W duchu mu podziękowałam za brak pytań.
- Od kiedy tu jesteś? - zapytałam.
- Od tygodnia.
- To trzeba cię oprowadzić.. A zapomniałam! Ty mieszkałeś we Włoszech!
- Ale w innym mieście. A co, chcesz mnie oprowadzić? Chętnie skorzystam. - puścił do mnie oczko, a ja się tylko zaśmiałam.
- Z przyjemnością.
Chwilę jeszcze porozmawialiśmy i ruszyliśmy na zwiedzanie miasta.
Pokazałam mu główne atrakcje i wymieniłam najlepsze pizzerie. Potem poszliśmy do jednej z wymienionych i postanowiliśmy zamówić dużą pizzę. Dopiero w trakcie zamawiania zdałam sobie sprawę z tego, że nie mam pieniędzy.
- Federico, ja nie mam przy sobie pieniędzy. - szepnęłam.
- Ale ja mam. - Włoch się uśmiechnął i poszedł złożyć zamówienie.
Kiedy z ledwością zjedliśmy posiłek zaproponowałam spacer nad jezioro znajdujące się niedaleko. Fede się zgodził i po chwili byliśmy w drodze. W niecałe pół godziny doszliśmy na miejsce. Było pięknie. Usiedliśmy na trawie i przyglądaliśmy się wodzie.
- Idziemy się wykąpać? - zapytał odwracając głowę w moim kierunku.
- Chętnie, ale nie mam ręcznika.
- Trudno. - powiedział.
Zdjął bluzkę i poszedł się kopać. Roześmiałam się. Wygłupiał się w wodzie. Dobrze wiedział, że go obserwuję. Po kilku minutach wrócił i podszedł do mnie. Nie postrzeżenie podszedł do mnie i uniósł go góry. Dobrze wiedziałam co zamierza zrobić. Zaczęłam piszczeć, ale on to zignorował. Uderzałam go pięściami po plecach, ale to go nie ruszało.
- Daj mi chociaż zdjąć bluzkę. - powiedziałam zrezygnowana.
Położył mnie na ziemi, ale nadal trzymał tak, żebym nie uciekła. Ściągnęłam bluzkę, a on znów mnie podniósł. Myślałam, że powoli wejdzie, ale on wbiegł do wody. Byłam cała mokra. Zanurkowałam i chwilę byłam w wodzie bez uchu. Specjalnie schodziłam coraz niżej. Jak przez mgłę słyszałam głos Federica. Bał się o mnie. Dobrze mu tak, po co wchodził ze mną do tej wody. Po około minucie zaczęło mi się kręcić w głowie. Ale wytrzymywałam. Byłam na obozie pływackim i umiałam nurkować bardzo długo. Po 5 minutach się wynurzyłam. Zobaczyłam wystraszonego Fedra i zaczęłam się śmiać. Perfidnie się śmiać.
- Przestraszyłaś mnie! - krzyknął zdenerwowany. Wtedy zdałam sobie sprawę, że ludzie się na nas patrzą. Znów spojrzałam w stronę Włocha.
- Nie widziałem cię od dawna i kiedy cię spotkałem ty mi robisz coś takiego?! - krzyknął pół żartem-pół serio.Odwrócił się i obrażony wyszedł z wody. Kiedy był już na lądzie zdałam sobie sprawę z tego, że nadal tkwię tutaj zamiast za nim biec. Wybiegłam z wody i popędziłam w jego stronę. W końcu go dopadłam. Myślałam, że odpocznę, ale on szedł jeszcze szybciej. Biegłam obok niego przepraszając. W końcu się zatrzymał i po prostu zaczął się śmiać.
- Stara Lu.. nic się nie zmieniłaś. Wystarczy odejść kilka kroków a już przybiegasz i zaczynasz przepraszać.
- Bardzo śmieszne! Odegram się!
- Zobaczymy. - uśmiechnął się.
- Dobra, chyba czas wracać. - mruknęłam.
W mgnieniu oka się przebraliśmy. Już chcieliśmy wracać kiedy usłyszałam krzyk:
- Ludmiła! Zaczekaj!
Odwróciłam się. To była Violetta. Za nią biegł Leon. Odwróciłam się i zaczęłam iść szybciej. Fede to zauważył.
- Co się dzieje? Nie chcesz z nimi rozmawiać?
Pokiwałam potwierdzająco głową.
- No to biegniemy. - szepnął mi do ucha. Złapał mnie za rękę i zaczął biec. Słyszałam krzyki Violetty. Była coraz bliżej. Nie mogę z nią gadać. Nie mogę. Chciałam biec szybciej, ale nie mogłam. Nogi odmawiały mi posłuszeństwa. Wiedziałam, że ona zaraz mnie dogoni. Zatrzymałam się. Fede spojrzał na mnie pytająco.
- I tak by nas dogoniła. - szepnęłam i odwróciłam się. Stanęłam twarzą w twarz z Violettą. Była wściekła.
- Oczekuję wyjaśnień. - powiedziała wpatrując się we mnie rozczarowanym wzrokiem.
- Nie mam ci czego wyjaśnić. - burknęłam.
- Czemu uciekałaś?
- Bo nie mam zamiaru z tobą rozmawiać.
- Nadal nie wiem czemu.
- Domyśl się.

Usłyszała ciche pukanie do drzwi, które powoli się otworzyły. W progu stała jej wnuczka - Camila. Podeszła do babci i mocno ją przytuliła.
- Co się stało kochanie? - zapytała uśmiechając się do niej.
- A jutro też coś nam opowiesz?
- Oczywiście.
- A jak wrócisz do domu to nie będziesz opowiadała. - powiedziała smutno.
- Obiecuję, że codziennie będę dzwonić i mówić ci kawałek historii. Dobrze?
- Dobrze. - uśmiechnęła się i wyszła z pokoju.
Ludmiła spojrzała za okno. Piękny księżyc w pełni oświetlał wszystko do około. Do Lu wróciły kolejne wspomnienia. Myślała o pierwszym pocałunku, o tym jak Federico przyłożył Leonowi za to co jej zrobił, o tym jak Fede przeniósł się do szkoły Ludmiły, o ich wspólnych planach i o tym jak wyznali sobie miłość. Ale potem te bolesne wspomnienia też dały o sobie znać. Wyjazd do Argentyny. Rozłąka z Federicem. Pamiętała to doskonale. Ale potem znów były miłe chwile. Przyjazd Włocha. Wspólna szkoła i miłość która ich łączyła.. nadal łączy.
Zamknęła oczy i zasnęła rozmyślając co by były gdyby nie spotkała Federica.

♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥

DUM, DUM, DUM!!
I oto długo wyczekiwany os ;d
Nie za długi.. o to mi chodziło. Miało tu być coś jeszcze.. miało być dokończenie, ale wpadłam na fajny pomysł ;>
Jak będą 3 miesiące od zakończenia bloga dodam "dalszą część". Dalsza część w cudzysłowie, bo hm.. mój styl pisania z pewnością się zmieni i to już nie będzie to samo..
Ale mimo to zrobię tak :D

I jeszcze raz chcę pożegnać Gabi..
Ta.. odkryłam w sobie nową cechę - wrażliwość. xd
Ja nie potrafię się żegnać. Po prostu nie umiem. Wiem, że to tylko dwa tygodnie.. a może aż? Dla mnie z pewnością.
Będę ogromnie tęskniła <33
 I jak ja bez Ciebie wytrzymam?
KOCHAM ♥

J.