Rozdział dedykuję wszystkim, którzy tu jeszcze są.
Kocham was ;*
Kocham was ;*
"Niektóre rzeczy naprawdę są wieczne."
2 tygodnie później
- I jak? - zapytała przyjaciółkę przyglądając się swojemu odbiciu w lustrze.
- Kochanie! Masz niesamowitą figurę! Chłopaki będą za tobą szaleli jak pójdziemy do szkoły!
- Tak, ale najpierw muszę zrobić coś z resztą siebie. - mruknęła. No tak, figurę ma dobrą. Ale to jedynce co się zmieniło.
- Kolejny punkt to włosy. Co dokładnie Ci nie odpowiada?
- Kolor i to, że wyglądają jak rozczochrane. A w dotyku są jak siano.
- Myślę, że musisz kupić inny szampon. A kolorem zajmiemy się później. - pokiwała wolno głową i dodała - Chodź.
- Gdzie?
- Wybrać Ci szampon!
- Chcesz iść na zakupy tylko po szampon? - podniosła brew do góry.
- Każdy pretekst jest dobry! - zaśmiała się - No chodź Cami!
- Okey. - zaśmiała się i wstała.
~~~~
- Miałyśmy iść tylko po szampon, a kupiłaś kilka toreb ubrań!
- No co, musisz mieć nowe ciuchy! Nie marudź. Nie rozumiesz, że musisz podkreślać swoją sylwetkę?
- Moja sylwetka nadal mogłaby być lepsza.
- Oj, nie marudź! Teraz trzeba zrobić coś z zębami. Jak długo masz aparat? - zapytała.
- Około dwa lata górny łuk i półtorej roku dolny. A co?
- To dosyć długo, myślę, że można go już zdjąć.
- A co jeśli..
- Spokojnie. Będzie dobrze. - pocieszyła przyjaciółkę. Kupiłam pastę, której sama używam. Bielsze zęby będą po tygodniu, a idealne po około dwóch. Już po jednym razie zobaczysz różnicę.
- Miejmy nadzieje. A co z piegami? - mruknęła cicho.
- Piegi są zaletą. Będzie okey.
- Dobra. To koniec jak na razie. Padam. Obejrzymy jakiś film?
- Okey. Może "Trzy metry nad niebem"?
- Tak! Kocham ten film!
- Idę załatwić pop-corn.
***
Francesca niepewnym krokiem weszła na teren uczelni. Widziała pełno bawiących się, tańczących nastolatków. Śmiali się, rozmawiali. Weszła do budynku, wcześniej czytając wielki szyld z nazwą szkoły. Szybko odnalazła gabinet dyrektora i cicho zapukała. Otworzyła drzwi i ujrzała dość wysokiego brunetka stojącego przy oknie. Spojrzał na nią i kazał zamknąć drzwi.
- Dzień, dobry. Nazywam się Feancesca, rozmawialiśmy przez telefon.
- Tak, Francesca, pamiętam. Wyobrażałem sobie ciebie inaczej. Proszę siadaj.
- Przyniosłam te papiery o które pan prosił.
- Jaki pan, w naszej szkole wszyscy są po imieniu. Pablo.
- Francesca.
- Dobrze. W takim razie od dzisiaj oficjalnie jesteś uczennicą SudioOnBeat Francesco.
- Dziękuję! To naprawdę wiele dla mnie znaczy.
- Jutro pokażę Ci twoją szafkę. Poproszą kogoś żeby cię oprowadził. Nie zapomnij stroju do tańca. Do jutra.
- Do zobaczenia. - powiedziała i uśmiechnięta wyszła z gabinetu.
Poczuła wibracje telefonu. Sięgnęła torebkę i zaczęła ją przekopywać w poszukiwaniu telefonu. W pewnym momencie wpadła na kogoś i się przewróciła. Strasznie bolała ją kostka. Spojrzała na bruneta przed nią i krzyknęła:
- Widzisz co narobiłeś?! Brawo!
- Przepraszam. Nic ci nie jest? - zapytał spokojnie.
- Przepraszam?! Przepraszam?! Kostka mnie przez ciebie boli! - powiedziała i usiadła na ziemi masując obolałe miejsce.
Bez słowa wziął ją na ręce.
- Puszczaj! Co robisz?! Zostaw mnie! - krzyczała, a wszyscy patrzyli na nich jak na wariatów.
- Spokojnie. - powiedział i zaniósł ją na ławkę. Położył i usiadł obok jej stup. Wziął to bolącą do ręki.
- Powiesz jak zaboli.
Zaczął dotykać różnych miejsc. Dziewczyna przerwała mu głośnym krzykiem.
- Myślę, że nie jest skręcona. Jutro już nie będziesz nic czuła. Daleko masz do domu?
- Trochę. Ale pójdę na autobus.
- Okey, zaprowadzę cię na przystanek.
- Poradzę sobie. - powiedziała oschle i utykając poszła w kierunku przystanku.
***
- Hej Lu. - usłyszała znajomy głos w słuchawce telefonu. Od razu się uśmiechnęła.
- Cześć.
- Co dzisiaj robisz?
- W sumie nie mam żadnych planów.
- Teraz już masz.
- Hmm.. jakie?
- Porywam cię.
- A gdzie?
- Niespodzianka.
- To się nie zgadzam.
- Co? Jak to? Czemu?
- Nie wiem w co się ubrać.
- Sugeruję normalnie.
- Normalnie, to znaczy dresy i rozciągnięta koszulka?
- Normalnie, czyli tak jak na hmm.. spacer.
- Czy ty coś sugerujesz?
- Ależ skąd. Bądź gotowa o 19, przyjadę po ciebie. - zaśmiała się i rozłączyła.
Francesca niepewnym krokiem weszła na teren uczelni. Widziała pełno bawiących się, tańczących nastolatków. Śmiali się, rozmawiali. Weszła do budynku, wcześniej czytając wielki szyld z nazwą szkoły. Szybko odnalazła gabinet dyrektora i cicho zapukała. Otworzyła drzwi i ujrzała dość wysokiego brunetka stojącego przy oknie. Spojrzał na nią i kazał zamknąć drzwi.
- Dzień, dobry. Nazywam się Feancesca, rozmawialiśmy przez telefon.
- Tak, Francesca, pamiętam. Wyobrażałem sobie ciebie inaczej. Proszę siadaj.
- Przyniosłam te papiery o które pan prosił.
- Jaki pan, w naszej szkole wszyscy są po imieniu. Pablo.
- Francesca.
- Dobrze. W takim razie od dzisiaj oficjalnie jesteś uczennicą SudioOnBeat Francesco.
- Dziękuję! To naprawdę wiele dla mnie znaczy.
- Jutro pokażę Ci twoją szafkę. Poproszą kogoś żeby cię oprowadził. Nie zapomnij stroju do tańca. Do jutra.
- Do zobaczenia. - powiedziała i uśmiechnięta wyszła z gabinetu.
Poczuła wibracje telefonu. Sięgnęła torebkę i zaczęła ją przekopywać w poszukiwaniu telefonu. W pewnym momencie wpadła na kogoś i się przewróciła. Strasznie bolała ją kostka. Spojrzała na bruneta przed nią i krzyknęła:
- Widzisz co narobiłeś?! Brawo!
- Przepraszam. Nic ci nie jest? - zapytał spokojnie.
- Przepraszam?! Przepraszam?! Kostka mnie przez ciebie boli! - powiedziała i usiadła na ziemi masując obolałe miejsce.
Bez słowa wziął ją na ręce.
- Puszczaj! Co robisz?! Zostaw mnie! - krzyczała, a wszyscy patrzyli na nich jak na wariatów.
- Spokojnie. - powiedział i zaniósł ją na ławkę. Położył i usiadł obok jej stup. Wziął to bolącą do ręki.
- Powiesz jak zaboli.
Zaczął dotykać różnych miejsc. Dziewczyna przerwała mu głośnym krzykiem.
- Myślę, że nie jest skręcona. Jutro już nie będziesz nic czuła. Daleko masz do domu?
- Trochę. Ale pójdę na autobus.
- Okey, zaprowadzę cię na przystanek.
- Poradzę sobie. - powiedziała oschle i utykając poszła w kierunku przystanku.
***
- Hej Lu. - usłyszała znajomy głos w słuchawce telefonu. Od razu się uśmiechnęła.
- Cześć.
- Co dzisiaj robisz?
- W sumie nie mam żadnych planów.
- Teraz już masz.
- Hmm.. jakie?
- Porywam cię.
- A gdzie?
- Niespodzianka.
- To się nie zgadzam.
- Co? Jak to? Czemu?
- Nie wiem w co się ubrać.
- Sugeruję normalnie.
- Normalnie, to znaczy dresy i rozciągnięta koszulka?
- Normalnie, czyli tak jak na hmm.. spacer.
- Czy ty coś sugerujesz?
- Ależ skąd. Bądź gotowa o 19, przyjadę po ciebie. - zaśmiała się i rozłączyła.
~~~~~~~
Julia przeprasza.
Tak długo nie było rozdziału.
A teraz takie coś.
Przepraszam :(
Mam nadzieję, że jeszcze ktoś tu jest :(
Kocham ;*
Mam nadzieje,że jeszcze ktoś tu jest?!
OdpowiedzUsuńJa tu jestem słońce!
Zawszę byłam i zawszę będę!
Kocham cię wiesz?
Twoje blogi i całą Ciebie.xD
Rozdział boski.
No kocham po prostu.
Awww to było piękne <3
Całuję Twoja Na Zawszę
Nina ♥
Mamo *u*
OdpowiedzUsuńRozdział ^^
Był po prostu hgfagydhiqfjuwgudfwuFUn ♥♥♥♥♥
A tak na poważnie był sumermegasłodkinajlepszyjedynywswoimrodzajuczylizupełniejakty <3
♥♥♥♥♥
Kończę <3 paa :*
Czekam na next <3
O rozdział ♥ Super ;**
OdpowiedzUsuńZmiana Cami <3 Viola jaka pomocna XD
Francesca, nowa :) Dlaczego ty w każdym rozdziale musisz wepchać kogoś bez imienia?? :X
No i Ludmi i.........??
Fajny rozdział :D Czekam na piąteczkę ♥!