I rozdział znów dedykuję pewnej osóbce. To drugi rozdział dla niej, ale nie mogłam inaczej. Jak czytałam ten komentarz myślałam się poryczę. Jestem typem wrażliwej osoby. Może nie tak do końca, ale w pewnych sprawach tak. To co napisała było bardzo miłe. W dodatku długi komentarz.
Mówię oczywiście o Natallie'n Jej nie ogarniesz.
Teraz został ostatni etap planu. To punkt 2, nazywa się "Ludmiła".
Czas powiedzieć jej o uczuciach.
Stanął przed budynkiem w którym mieszka. A co jeśli nie chce go znać? Nie wpuści go?
Do odważnych świat należy
Podszedł do drzwi i wszedł na 4 piętro. Stanął przed drzwiami i zapukał. Po chwili drzwi się otworzyły, ale nie stała tam Lu. To zdecydowanie nie była Lu.
- W czymś mogę pomóc? - zapytała kobieta.
- Czy tutaj nie mieszka Ludmiła Ferro? - zapytał.
- Wyprowadziła się, poszła jakieś 20 minut temu.
- Wie pani gdzie mogła pójść?
- Wyjeżdża do Włoch. Za niecałą godzinę ma samolot.
- Dziękuję, mam jeszcze jedno pytanie.
- Słucham?
- Skąd pani to wszystko wie?
Kobieta się zaśmiała i powiedziała:
- Jestem jej kuzynką.
- Aha. Dziękuję za pomoc. - powiedział i wybiegł z budynku.
Ma to szczęście, że na zewnątrz była taksówka.
- Dokąd? - zapytał staruszek.
- Lotnisko.
Ruszyli.
- Może pan jechać trochę szybciej? - zapytał zdenerwowany - szybciej bym tam dobiegł.
***
Siedziała na parapecie w ich mieszkaniu. Tak, w ICH mieszkaniu. On jeszcze nie wrócił do domu. Ale co ją to obchodzi? Przecież z nią zerwał. Zniszczył jej reputację. A z Francescą Resto się nie zadziera! Pożałuje tego! O tak!
***
Nadszedł już czas. Nie może tu zostać. Zniszczy życie sobie i jemu. On jest z Fran. Nie może niszczyć ich związku. Musi poświęcić się dla dobra większości. Jeszcze raz niepewnie spojrzała na bilet. Ma 15 minut.
- Ludmiła! - usłyszała za sobą tak dobrze znany jej głos.
- Federico. - szepnęła nawet się nie odwracając. Ruszyła nie odwracając się za siebie, szła coraz szybciej i skręcała wiele razy, ale osoba wołająca ją była coraz bliżej. W końcu ją dopadł.
- Lud.. - zaczął.
- Nie! - przerwała - Nie kończ! Proszę. Wystarczy, że jesteś tutaj. Idź do Francescy. Proszę cię, nie utrudniaj mi tego. - powiedziała stojąc do niego plecami.
- Ale Lu, ja..
- Nie, nie mogę tego słuchać. Zostaw mnie, Fran na pewno się martwi.
- Ale Ludmi ty nie rozumiesz..
- Wszystko świetnie rozumiem. Czas na ciebie.
- Nie, właśnie że..
- Nie. Nie mo.. - przerwała, lecz on tym razem się nie dał.
- Ale ja zerwałem z Fran! - krzyknął.
Zamurowało ją. Nie spodziewała się tego. Nie wiedziała co odpowiedzieć, ale po chwili się otrząsnęła.
- To niczego nie zmienia. Wyjeżdżam, nie mogę dłużej tu tkwić.
- Właśnie że możesz! - powiedział i odwrócił ją przodem do siebie. Spojrzał jej w oczy i szepnął:
- Kocham Cię..
Przez chwilę chciała odpowiedzieć tym samym, nawet kilka razy otworzyła usta, ale po chwili je zamykała. Nie może sobie pozwolić na słabość.
- Coś jeszcze? Za.. - spojrzała na bilet - 10 minut mam samolot. Nie chcę się spóźnić.
- Ale Lu.. myślałem, że zostaniesz..
- Czyli mam rozumieć, że skłamałeś abym została? Nie dziękuję. - powiedziała się odwróciła. Odeszła zostawiając go samego.
- Jest jeszcze nadzieja. - szepnął do siebie. Kiedy Blondynka spoglądała na bilet zauważył cel i numer siedzenia. Szybko udał się do recepcji. Miał szczęście - nie było kolejki.
- Dzień dobry. Interesuje mnie najbliższy lot do Neapolu.
- Hm.. chwila.. najbliższy lot jest za 8 minut, ale to pewnie za szybko, wię..
- Nie, może być za 8 minut.
Czas powiedzieć jej o uczuciach.
Stanął przed budynkiem w którym mieszka. A co jeśli nie chce go znać? Nie wpuści go?
Do odważnych świat należy
Podszedł do drzwi i wszedł na 4 piętro. Stanął przed drzwiami i zapukał. Po chwili drzwi się otworzyły, ale nie stała tam Lu. To zdecydowanie nie była Lu.
- W czymś mogę pomóc? - zapytała kobieta.
- Czy tutaj nie mieszka Ludmiła Ferro? - zapytał.
- Wyprowadziła się, poszła jakieś 20 minut temu.
- Wie pani gdzie mogła pójść?
- Wyjeżdża do Włoch. Za niecałą godzinę ma samolot.
- Dziękuję, mam jeszcze jedno pytanie.
- Słucham?
- Skąd pani to wszystko wie?
Kobieta się zaśmiała i powiedziała:
- Jestem jej kuzynką.
- Aha. Dziękuję za pomoc. - powiedział i wybiegł z budynku.
Ma to szczęście, że na zewnątrz była taksówka.
- Dokąd? - zapytał staruszek.
- Lotnisko.
Ruszyli.
- Może pan jechać trochę szybciej? - zapytał zdenerwowany - szybciej bym tam dobiegł.
***
Siedziała na parapecie w ich mieszkaniu. Tak, w ICH mieszkaniu. On jeszcze nie wrócił do domu. Ale co ją to obchodzi? Przecież z nią zerwał. Zniszczył jej reputację. A z Francescą Resto się nie zadziera! Pożałuje tego! O tak!
***
Nadszedł już czas. Nie może tu zostać. Zniszczy życie sobie i jemu. On jest z Fran. Nie może niszczyć ich związku. Musi poświęcić się dla dobra większości. Jeszcze raz niepewnie spojrzała na bilet. Ma 15 minut.
- Ludmiła! - usłyszała za sobą tak dobrze znany jej głos.
- Federico. - szepnęła nawet się nie odwracając. Ruszyła nie odwracając się za siebie, szła coraz szybciej i skręcała wiele razy, ale osoba wołająca ją była coraz bliżej. W końcu ją dopadł.
- Lud.. - zaczął.
- Nie! - przerwała - Nie kończ! Proszę. Wystarczy, że jesteś tutaj. Idź do Francescy. Proszę cię, nie utrudniaj mi tego. - powiedziała stojąc do niego plecami.
- Ale Lu, ja..
- Nie, nie mogę tego słuchać. Zostaw mnie, Fran na pewno się martwi.
- Ale Ludmi ty nie rozumiesz..
- Wszystko świetnie rozumiem. Czas na ciebie.
- Nie, właśnie że..
- Nie. Nie mo.. - przerwała, lecz on tym razem się nie dał.
- Ale ja zerwałem z Fran! - krzyknął.
Zamurowało ją. Nie spodziewała się tego. Nie wiedziała co odpowiedzieć, ale po chwili się otrząsnęła.
- To niczego nie zmienia. Wyjeżdżam, nie mogę dłużej tu tkwić.
- Właśnie że możesz! - powiedział i odwrócił ją przodem do siebie. Spojrzał jej w oczy i szepnął:
- Kocham Cię..
Przez chwilę chciała odpowiedzieć tym samym, nawet kilka razy otworzyła usta, ale po chwili je zamykała. Nie może sobie pozwolić na słabość.
- Coś jeszcze? Za.. - spojrzała na bilet - 10 minut mam samolot. Nie chcę się spóźnić.
- Ale Lu.. myślałem, że zostaniesz..
- Czyli mam rozumieć, że skłamałeś abym została? Nie dziękuję. - powiedziała się odwróciła. Odeszła zostawiając go samego.
- Jest jeszcze nadzieja. - szepnął do siebie. Kiedy Blondynka spoglądała na bilet zauważył cel i numer siedzenia. Szybko udał się do recepcji. Miał szczęście - nie było kolejki.
- Dzień dobry. Interesuje mnie najbliższy lot do Neapolu.
- Hm.. chwila.. najbliższy lot jest za 8 minut, ale to pewnie za szybko, wię..
- Nie, może być za 8 minut.
- Naprawdę? To świetnie się składa bo są wolne miejsca.
-Yhm. Mogę wybrać numer miejsca? - zapytał uśmiechając się szeroko.
- Tak, oczywiście. Wolne numery to 8, 19, 43 i 50.
- Wybiorę 43.
- Dobrze..
***
- Cami.. ja przepraszam.. nie powinnam.. wybaczysz mi kiedyś?
♠♠♠♠♠♠♠♠♠♠♠♠♠♠♠
Na początek - Natallie'N przepraszam, że zadedykowałam ci to coś.
I zresztą przepraszam wszystkim. Sądzę, że po dwóch tygodniach spodziewaliście się czegoś lepszego. A tu najgorszy rozdział w historii bloga. I jeszcze krótki.
Powinien być dłuższy za te 12 komentarzy :/
Obiecuję, że następny będzie długi w niedzielę lub poniedziałek.
Na nominacje odpowiem jak najszybciej. Miałam za dużo na głowie.
I przy okazji zapraszam na nowego bloga - Miłość zawsze wybaczy KLIK.
Julia <3
-Yhm. Mogę wybrać numer miejsca? - zapytał uśmiechając się szeroko.
- Tak, oczywiście. Wolne numery to 8, 19, 43 i 50.
- Wybiorę 43.
- Dobrze..
***
- Cami.. ja przepraszam.. nie powinnam.. wybaczysz mi kiedyś?
♠♠♠♠♠♠♠♠♠♠♠♠♠♠♠
Na początek - Natallie'N przepraszam, że zadedykowałam ci to coś.
I zresztą przepraszam wszystkim. Sądzę, że po dwóch tygodniach spodziewaliście się czegoś lepszego. A tu najgorszy rozdział w historii bloga. I jeszcze krótki.
Powinien być dłuższy za te 12 komentarzy :/
Obiecuję, że następny będzie długi w niedzielę lub poniedziałek.
Na nominacje odpowiem jak najszybciej. Miałam za dużo na głowie.
I przy okazji zapraszam na nowego bloga - Miłość zawsze wybaczy KLIK.
Julia <3