Francesca z samego rana zadzwoniła do brata i powiedziała, że jedzie do niego. Zjadała śniadanie i szybko się spakowała. Zrozumiała, że wyjazd to jedyna szansa na normalne życie.
Bez słowa do ojca wyszła z mieszkania ciągnąc za sobą walizkę.
Wsiadła do taksówki i odjechała na lotnisko.
Znów zaczęło padać. Przyglądała się kroplom i znów przypomniała sobie o matce.
Zawsze siadała w fotelu i patrząc za okno płakała.
Wtedy mała Fran podchodziła do niej, siadała na kolanach i mocno ją przytulała.
Wtedy zawsze mama się uśmiechała.
Jej śmierć była dla Francescy ciosem prosto w serce.
Brunetka zapłaciła taksówkarzowi i wysiadła biorąc ze sobą walizkę. Udała się do odprawy i po chwili siedziała już w samolocie do Buenos Aires.
~~~~*~~~~
Dziewczyna doszła do restauracji i rzuciła się na brata. Mocno go przytuliła.
- Chodź, pokażę Ci twój pokój. - powiedział z uśmiechem na ustach i wziął walizki młodszej siostry.
Weszli na piętro gdzie znajdowało się mieszkanie Lucy - starszego brata Fran - i skierowali się do wąskich schód na końcu korytarza. Wspięli się po niech i otworzyli klapę w suficie prowadzącą na strych - który teraz miał stać się pokojem Fran. Może nie był największy, ale za to całkiem przytulny.
W rogu, przy ścianie na którym było okno z szerokim parapetem stała szafa. Obok niej łóżko, a dalej toaletka. Na lewo od okna wisiało lustro, a jeszcze bardziej w lewo stała mała komódka, a na niej telewizor. Na przeciw szafy był kominek obok którego stał bujany fotel. Obok były drzwi prowadzące jak się okazało do wąskiego korytarzyka z którego przechodziło się do łazienki i malutkiej kuchni.
Przy ostatniej ścianie - na przecie okna - stała kanapa i stoliczek.
Przy ostatniej ścianie - na przecie okna - stała kanapa i stoliczek.
- Fajnie tu. Jak małe mieszkanko. Dziękuję. - uśmiechnęła się Fran i jeszcze raz uścisnęła brata.
- Nie ma za co. Ja muszę iść do klientów, rozpakuj się.
- Jasne, tylko najpierw chcę zwiedzić okolicę. Jest tu jakiś park?
- Tak, niedaleko. Jak zobaczysz wielki transparent "Studio On Beat" to naprzeciwko tego kolorowego budynku.
- Okey, dzięki.
Rodzeństwo zeszło do baru. Francesca wyszła i skierowała się do parku. Już z daleko widziała wspomniany transparent. Doszła do parku i postanowiła pospacerować wzdłuż jeziora.
Szła spokojnie wpatrując się w jezioro kiedy wpadła na kogoś.
Osobą tą okazała się być szatynka, na oko w wieku Fran.
- Uważaj jak łazisz pokrako! - krzyknęła.
- Prze..przepraszam. - wyłkała Fran.
- Mama Cię nie nauczyła szanować innych?! - krzyczała.
- Ja..ja przeprosiłam..
- Odwal się ode mnie! - krzyknęła i odeszła.
Brunetka usiadła na ławce i zaczęła płakać. Nieznajoma wspomniała o jej matce, dotknęła jej czułego punktu. Mówienie przy niej o jej matce było dla niej jak strzał w serce. Od razu zaczęły powracać do niej wspomnienia z pogrzebu. Nagle poczuła, że ktoś ją obejmuje. Odwróciła głowę i zobaczyła uśmiechniętego Federico.
- Feduś! - krzyknęła uradowana.
- Franiuś! - zaśmiał się.
- Ej! Wiesz, że cię nienawidzę? - powiedziała.
- Wiem, że mnie kochasz. - uśmiechnął się.
- Ty zawsze umiesz mnie rozbawić. - powiedziała przez śmiech.
- Ej, Franiu?
- Nie mów tak na mnie!
- Dobra. Ej, Fran?
- Co?
- Czemu płakałaś?
- Co? Kiedy? Ja?
- Przed chwilą. Płakałaś.
- To przez taką jedną dziewczynę.. nie ważne. Nie chcę o tym mówić.
- Dobra, ja muszę iść na lekcje. Widzimy się później. - ucałował policzek dziewczyny i poszedł do szkoły.
Dziewczyna jeszcze przez chwilę siedziała na ławce, a potem wróciła do domu i rozpakowała swoje rzeczy w nowym pokoju.
***
- T..tato j..ja n..naprawdę.. To n..nie. t..tak j..j..jak myślisz. - blondynka powiedziała to tak niepewnym głosem, że nikt by jej nie uwierzył.
- Zamknij się smarkulo! - powiedział i uderzył ją tak mocno, że upadła na ziemię. - Od jutra ma cię tu nie być! Wynocha!
- A..ale tato.. - zaczęła.
- Nie chcę na ciebie patrzeć! - krzyknął.
Blondynka podreptała do pokoju ze spuszczoną głową. Jej własny ojciec wyrzuca ją z domu. To chyba najgorsza rzecz jaką może zrobić ojciec. Potraktował tak jedyne dziecko.
- Nie dziwię się, że mama odeszła.. - szepnęła do siebie.
~~~~*~~~~
Obudziła się i od razu usłyszała głos ojca.
- Wynoś się. Spakowałem wszystkie twoje rzeczy.
- Ale tato.. - zaczęła brązowooka.
- Ja już nie jestem twoim ojcem. Dla mnie nie istniejesz.
- A..ale..
- Wynoś się!
Blondynka posłusznie wzięła torbę z rzeczami, ubrała buty a potem wyszła z domu.
Zaczęła płakać.
Jej własny ojciec powiedział, że dla niego nie istnieje. Udała się na przystanek autobusowy. Postanowiła udać się do osoby która nigdy jej nie odrzuciła. Do ciotki Kate. Kochała ją, ale od śmierci matki nie kontaktowała się z nią.
~~~~*~~~~
Wyszła z autobusu i skierowała się w stronę domu cioci. Miała nadzieję, że ta nadal tam mieszka. Zadzwoniła do drzwi. Otworzył jej jakiś mężczyzna.
- Kim panienka jest? - zapytał zdezorientowany.
- Jestem Ludmiła. Czy Kate Smith nadal tu mieszka? - zapytała niepewnie.
- Tak, zawołam ją.
- Dziękuję. - uśmiechnęła się.
Po chwili ciotka pojawiła się w drzwiach. Kiedy ujrzała Ludmiłę od razu ją przytuliła.
- Lu, skarbie! Co ty tutaj robisz? - zapytała.
- Ojciec.. on mnie wyrzucił z domu..
- Co?!
- Mogę u ciebie zostać?
- No jasne że tak kochaniutka! Wchodź. Zaraz ci przygotuję łóżko w pokoju gościnnym. Chodź.
- Dziękuję ciociu.
- Nie ma za co skarbeńku.
♦♦♦♦♦♦♦♦♦♦♦♦♦♦♦♦♦♦♦♦♦♦♦
Niewypał -,-
Jestem niezadowolona z tego rozdziału.
Pierwsza część jeszcze ujdzie, ale druga okropna.
Następny nie wiem kiedy, ale kiedyś na pewno xd
Jestem chora więc nie za bardzo chce mi się pisać ;d
Dziękuję za komentarze przy prologu *o*
I za obserwatorów ^.^
Bye ;*
- Nie ma za co. Ja muszę iść do klientów, rozpakuj się.
- Jasne, tylko najpierw chcę zwiedzić okolicę. Jest tu jakiś park?
- Tak, niedaleko. Jak zobaczysz wielki transparent "Studio On Beat" to naprzeciwko tego kolorowego budynku.
- Okey, dzięki.
Rodzeństwo zeszło do baru. Francesca wyszła i skierowała się do parku. Już z daleko widziała wspomniany transparent. Doszła do parku i postanowiła pospacerować wzdłuż jeziora.
Szła spokojnie wpatrując się w jezioro kiedy wpadła na kogoś.
Osobą tą okazała się być szatynka, na oko w wieku Fran.
- Uważaj jak łazisz pokrako! - krzyknęła.
- Prze..przepraszam. - wyłkała Fran.
- Mama Cię nie nauczyła szanować innych?! - krzyczała.
- Ja..ja przeprosiłam..
- Odwal się ode mnie! - krzyknęła i odeszła.
Brunetka usiadła na ławce i zaczęła płakać. Nieznajoma wspomniała o jej matce, dotknęła jej czułego punktu. Mówienie przy niej o jej matce było dla niej jak strzał w serce. Od razu zaczęły powracać do niej wspomnienia z pogrzebu. Nagle poczuła, że ktoś ją obejmuje. Odwróciła głowę i zobaczyła uśmiechniętego Federico.
- Feduś! - krzyknęła uradowana.
- Franiuś! - zaśmiał się.
- Ej! Wiesz, że cię nienawidzę? - powiedziała.
- Wiem, że mnie kochasz. - uśmiechnął się.
- Ty zawsze umiesz mnie rozbawić. - powiedziała przez śmiech.
- Ej, Franiu?
- Nie mów tak na mnie!
- Dobra. Ej, Fran?
- Co?
- Czemu płakałaś?
- Co? Kiedy? Ja?
- Przed chwilą. Płakałaś.
- To przez taką jedną dziewczynę.. nie ważne. Nie chcę o tym mówić.
- Dobra, ja muszę iść na lekcje. Widzimy się później. - ucałował policzek dziewczyny i poszedł do szkoły.
Dziewczyna jeszcze przez chwilę siedziała na ławce, a potem wróciła do domu i rozpakowała swoje rzeczy w nowym pokoju.
***
- T..tato j..ja n..naprawdę.. To n..nie. t..tak j..j..jak myślisz. - blondynka powiedziała to tak niepewnym głosem, że nikt by jej nie uwierzył.
- Zamknij się smarkulo! - powiedział i uderzył ją tak mocno, że upadła na ziemię. - Od jutra ma cię tu nie być! Wynocha!
- A..ale tato.. - zaczęła.
- Nie chcę na ciebie patrzeć! - krzyknął.
Blondynka podreptała do pokoju ze spuszczoną głową. Jej własny ojciec wyrzuca ją z domu. To chyba najgorsza rzecz jaką może zrobić ojciec. Potraktował tak jedyne dziecko.
- Nie dziwię się, że mama odeszła.. - szepnęła do siebie.
~~~~*~~~~
Obudziła się i od razu usłyszała głos ojca.
- Wynoś się. Spakowałem wszystkie twoje rzeczy.
- Ale tato.. - zaczęła brązowooka.
- Ja już nie jestem twoim ojcem. Dla mnie nie istniejesz.
- A..ale..
- Wynoś się!
Blondynka posłusznie wzięła torbę z rzeczami, ubrała buty a potem wyszła z domu.
Zaczęła płakać.
Jej własny ojciec powiedział, że dla niego nie istnieje. Udała się na przystanek autobusowy. Postanowiła udać się do osoby która nigdy jej nie odrzuciła. Do ciotki Kate. Kochała ją, ale od śmierci matki nie kontaktowała się z nią.
~~~~*~~~~
Wyszła z autobusu i skierowała się w stronę domu cioci. Miała nadzieję, że ta nadal tam mieszka. Zadzwoniła do drzwi. Otworzył jej jakiś mężczyzna.
- Kim panienka jest? - zapytał zdezorientowany.
- Jestem Ludmiła. Czy Kate Smith nadal tu mieszka? - zapytała niepewnie.
- Tak, zawołam ją.
- Dziękuję. - uśmiechnęła się.
Po chwili ciotka pojawiła się w drzwiach. Kiedy ujrzała Ludmiłę od razu ją przytuliła.
- Lu, skarbie! Co ty tutaj robisz? - zapytała.
- Ojciec.. on mnie wyrzucił z domu..
- Co?!
- Mogę u ciebie zostać?
- No jasne że tak kochaniutka! Wchodź. Zaraz ci przygotuję łóżko w pokoju gościnnym. Chodź.
- Dziękuję ciociu.
- Nie ma za co skarbeńku.
♦♦♦♦♦♦♦♦♦♦♦♦♦♦♦♦♦♦♦♦♦♦♦
Niewypał -,-
Jestem niezadowolona z tego rozdziału.
Pierwsza część jeszcze ujdzie, ale druga okropna.
Następny nie wiem kiedy, ale kiedyś na pewno xd
Jestem chora więc nie za bardzo chce mi się pisać ;d
Dziękuję za komentarze przy prologu *o*
I za obserwatorów ^.^
Bye ;*
Boskie! Czekam na next <3
OdpowiedzUsuńDziękuję, rozdział niedługo ;D
UsuńJeju ^^ Blog o Fran? Tak mało ich na bloggerze, będę czytać, tym bardziej, że spodobała mi się historia :)
OdpowiedzUsuńCzyżby brunetką z parku była Violetta? xD Albo to po prostu jakaś brunetka :D Franiuś i Feduś ^^
Lu zostaął wyrzucona z własnego domu przez ojca :/ Oby ja ciotka przyjęła.
A takie pytanie mam co do ostatniego fragemntu, bo jak się przedstawia to mówi, że ma na imie Francesca. To błąd po prostu czy ja nie zrozumiałam? ;D
Czekam na Chapter 2. i zdrowia życzę ;)
Teddy u mnie!
UsuńJaraam się XD
Taa, głupia ja popełniłam błąd ;d
Już to poprawiam ^.^
Dziękuję ;D
Kochana!
OdpowiedzUsuńMoje słoneczko!
Ja dopiero teraz zajrzałam na twojego bloga ;c
Przepraszam ;c
Ale już jestem i wyrażę teraz długaśną opinię!
No więc..
Wiesz, że według mnie wszystko co piszesz jest idealnie <3
I na dodatek moja Frania <33
Czekam na rozdział 2 kochaniutka <3
Jessa
Kochana moja! <3
UsuńTa, długaśną opinię? XD
Bedzie niedługo ;D
Suuuper <33
OdpowiedzUsuńCuuudaśnie :D
Kocham już to opowiadanie <3
Czekam :3
Gabson <3
Dziękuję <3
UsuńTwoja opinie jest dla mnie bardzo ważna <3
Rozdział już w małej części napisany ;D